Od ostatniej aktywności na blogu minęło sporo czasu, a w tym właśnie miało miejsce wiele ciekawych wydarzeń. Po zmierzeniu sił na zamiary doszedłem do wniosku, że trzeba ten okres zamknąć w telegraficznym skrócie jednego wpisu, bo czas biegnie bezlitośnie i trzeba skupić się na “tu i teraz” 😉
Uwaga: tak się zaczynał wpis, który miał ogarnąć ostatnie półrocze naszej rodziny. W tym momencie wpis w brudnopisie ma 19.000 znaków – chyba warto pomyśleć o poszatkowaniu go na osobne wpisy 🙂 I tak właśnie robię 🙂
Tematem przewodnim będzie Życie (nowo stworzone) i życie – takie nasze codziennego. W okresie ostatniego pół roku mieliśmy okazję zarówno do witania nowego życia w naszej rodzinie, jak i świętowania urodziny tych, którzy wcale nie tak niedawno na ten świat zostali wydani 🙂
Rozpoczynamy od urodzin Szymona – dotychczas (i z dnia na dzień coraz bardziej) obdarowanego niespożytą energią i wielką radością życia. Co tu dużo pisać – od dnia swoich narodzin wprowadza w naszą codzienność wiele pozytywnej energii i dzieje się tak w rozmaitych sytuacjach każdego dnia. Swoją szczerością i prostotą (brakiem schematów) upiększa chwile naszej rodziny.
Jego urodziny, przyznam, świętowaliśmy dość nietypowo – nawet jak na naszą rodzinę. Po porannym, rytualnym śniadaniu do łóżka i obdarowaniu prezentami wyruszyłem z chłopcami na wyścig Ojcowie na start. Medalu nie było, ale i tak bawiliśmy się wspaniale zarówno podczas samego wyścigu jak i na pikniku z grillowaniem, który miał miejsce po sportowych zmaganiach. Po powrocie czekała nas jeszcze uczta i świętowanie w gronie poszerzonym o piękniejszą część naszej familii. Nie mogło także zabraknąć cioci Ewelinki. No, bo jakże mogłby być inaczej, skoro sama obiecała Szymonowi przyjazd na jego urodziny. Nawet okres kilku miesięcy dzielący złożenie obietnicy od jej realizacji nie mógł wymazać jej z pamięci naszego Czterolatka. Oczekiwał odwiedzin cioci i, oczywiście, doczekał się.
Ślad po tych wydarzeniach znalazł się we wrześniowej galerii, dla której reporterskie siły zostały wsparte przez Ewelinę właśnie.