Święty Mikołaj w tym roku dopisał i był przy tym dosyć pragmatyczny, przynosząc dzieciom m. in. łyżwy. Prezent okazał się bardzo trafiony i sprawił naszym skarbom wielką radość 🙂
Choć aura tegorocznego grudnia nie zapowiadała szybkiej możliwości skorzystania z nowego sprzętu, to okazało się, że od 8 grudnia działa lodowisko w Otwocku. W Boże Narodzenie spotkało nas rozczarowanie, bo mimo obecności obsługi, lodowisko nie było czynne. Nie wiem czym to było spowodowane, ale na pewno nie pogodą, bo 26 grudnia było już dostępne przez cały dzień dla fanów lodowych szaleństw. Przyznam, że fani ci musieli być jednocześnie morsami i generalnie wielbicielami wszelkich sportów wodnych. Lodowisko bowiem było zalane cienką, ale stałą warstwą wody. Byle upadek wiązał się z przemoczeniem tego, co zetknęło się z podłożem – począwszy od rękawic, a skończywszy na bieliźnie.
Dla przykładu tak wyglądaliśmy prawie na początku:
a tak co niektórzy wyglądali na zakończenie sesji
Te “lekkie” niedogodności nie przeszkadzały dzieciom w szybkim zdobywaniu odwagi i odświeżaniu obsługi łyżew. Sara dosyć szybko zaczęła poruszać się bez żadnego oparcia, długimi szusami – serce rośnie. Dawid – jak to często u niego – brawurowo pokonywał lęki i kolejne bariery prędkości, czego efekty raz po raz zbierał na odzieży 🙂 Szymon z kolei jeździł uczepiony jedną ręką do mnie, a drugą do bandy lodowiska i czynił to bardzo asekuracyjnie. Niemniej ani on, ani Sara nie odnotowali żadnego upadku – pewnie jak popatrzyli na strój Dawida, to odeszła im motywacja do odpoczynku na “tafli lodu”.
Mimo zmęczenia, przemoczenia i generalnie poczucia dziwności tego zjawiska (+13 st. C i łyżwy), wróciliśmy do domu bardzo szczęśliwi.
Ze względu na różne sprawy codzienne, do dnia dzisiejszego nie mieliśmy okazji wybrać się na lodowisko i chyba nic nie straciliśmy. Udaliśmy się tam dziś, gdy wieczorem temperatura wynosiła już -5 st. C, lodowisko było lodowiskiem (a nie basenem), a my mogliśmy bez stresu zarówno jeździć jak i upadać. Ze względu na nieobecność Sary byłem tam tylko z chłopcami. Szybko weszli w rywalizację, kto ile okrążeń wykonał i kto ile razy spotkał się z podłożem. Naprawdę wkręciło to ich do tego stopnia, że w połowie sesji Szymon dał się namówić na samodzielną “jazdę” i naprawdę radził sobie doskonale. Oczywiście dziś to był marszobieg w jego wykonaniu, ale na ogromną pochwałę zasługuje ze względu na odwagę, by puścić zarówno bandę jak i dłoń taty i mierzyć się samodzielnie z lodowiskiem.
Pamiątkę zepsuł nam niestety mistrz pierwszego planu, ale i tak widać Szymona dającego radę samodzielnie.
Wobec tego powrót dziś był jak najbardziej z tarczą, a wieczór wypełniony opowieściami o łyżwiarskich sukcesach – Magda z Marysią zostały w domu i musiały wszystkich relacji wysłuchać 🙂
PS. Bardzo polecam otwocczanom korzystanie z karty Rodzina 3+ – dzięki niej wstęp dla wszystkich (małych i dużych) wynosi tylko 1 zł, co w naszym przypadku oznacza 4 zł (troje najstarszych + tata) zamiast 13 zł, co przemnożone przez ileś dni/wieczorów, które z radością spędzimy na lodowisku, daje konkretną sumkę.